Dzieci biegały, a w puszczy było polowanie

Marta Danielewicz
Ponad osiemdziesiąt osób wzięło udział w sobotniej debacie na temat polowań na terenie Puszczy Zielonki
Ponad osiemdziesiąt osób wzięło udział w sobotniej debacie na temat polowań na terenie Puszczy Zielonki Marta Danielewicz
Myśliwi, rolnicy, leśnicy, ekolodzy i mieszkańcy Czerwonaka uczestniczyli w sobotniej debacie na temat polowań na terenie Puszczy Zielonki.

Mieszkańcy gminy Czerwonak, ekolodzy i obrońcy zwierząt nie zgadzają się na organizację polowań w pobliżu Dziewiczej Góry na terenie Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka. Jak mówią to teren turystyczny, gdzie zwłaszcza w weekendy wiele osób korzysta z uroków lasu, a strzelanie do zwierząt w tym czasie stwarza  zagrożenie. Myśliwi jednak stoją na stanowisku, że polowania nie przeszkadzają w turystyce i są koniecznością do prowadzenia odpowiedniej gospodarki łowieckiej. - Dlaczego myśliwi, leśnicy i ci, którzy lubią polowania uzurpują sobie prawo do lasu? Las jest dla wszystkich! Także dla turystów, którzy po nim biegają i spacerują - mówił Łukasz ze stowarzyszenia Poznaniacy przeciw myśliwym.

Debata została zorganizowana przez fundację non profit Zamiastem. Wśród zaproszonych osób nie brakowało przedstawicieli kół łowieckich, Polskiego Związku Łowieckiego, ale też przeciwników polowań. Swoje zdanie także wyrazili rolnicy, którzy odnotowują znaczne straty, gdy zwierzyna penetruje ich pola. - Zwierzyny jest za dużo i przez to szkody rolnicze są ogromne. Odstrzały są więc potrzebne, by zwierzęta nie powodowały strat na polach i było ich tyle, by mogły same się wyżywić w lesie. Strata 20 hektarów rzepaku to strata około 100 tysięcy złotych - mówił Andrzej Masłowski, rolnik.

Przeciwnikom polowań, zasady gospodarki łowickiej starał się przybliżyć Michał Kolasiński z Polskiego Związku Łowieckiego. - Prowadzimy inwentaryzację zwierząt. Przez  obserwacje możemy dość dobrze określić liczebność poszczególnych gatunków. Na podstawie tego tworzymy roczny plan łowiecki. Wiemy do jakich zwierząt i w jakiej ilości możemy strzelać. Okres polowań określa minister - mówił M. Kolasiński i  zaznaczał, że takie gatunki jak np. dziki w ostatnim czasie bardzo się rozmnożyły, dlatego ich wybicie jest możliwe przez cały rok.  

Przeciwników polowań te zapewnienia jednak nie uspokajają. - W czasie ostatniego polowania odbywał się bieg dla dzieci na Dziewiczej Górze. Biegnąc z moją trzyletnią córeczką słyszałyśmy strzały. Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby moje dziecko oberwało rykoszetem - mówiła Alina Ptak, mieszkanka gminy.

- Polowania powinny się odbywać 500 metrów od zgromadzeń publicznych. Tego dnia nie było to przestrzegane. Odległość nie była zachowana. A zdarzały się też przypadki, że postrzelone zwierzęta w adrenalinie i szale wybiegały na ulice, tratując ludzi - mówił Łukasz z Poznaniacy przeciw myśliwym.

Większość myśliwych na zarzuty przeciwników polowań stwierdziła, że przy grudniowym biegu na Dziewiczą Górę zawinił organizator.

- Polowania są zgłaszane z wyprzedzeniem. To  obowiązek organów administracyjnych, by wyznaczyli termin niekolidujący z imprezą masową - mówił Wojciech Metler, mieszkaniec Czerwonaka.

W rozwiązaniu konfliktu pomoże jedynie dobra wola. - Przepisy przepisami, ale przeciwnicy muszą zrozumieć, że polowania to konieczność. Natomiast myśliwi mogliby je organizować w innych, mniej turystycznych miejscach - mówił Marek Daroszewski, rolnik z Kicina.

- To ludzie przyszli mieszkać pod lasem, zaorali tam pola, zapominając, że ograniczyli przestrzeń zwierzynie żyjącej w lasach - mówiła Anna Śmigielska z Czerwonaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dzieci biegały, a w puszczy było polowanie - Głos Wielkopolski